sobota, 23 października 2010

blisko oddechu

nie za bardzo mogę pisać... wiem już dlaczego Cornel Cummings nie cofnąl się przed wejciem do starego budynku "Crowmell House". Poznawanie prawdy jest tak blisko szaleństwa!

czwartek, 7 października 2010

smród krowiego łajna

Wysiedli z kolejki. Parowóz i reszta składu, przypominała wagoniki z wesołego miasteczka. Małe, kolorowe, nawet na dachu upaćkane plamami różnokolorowej farby. Obracali głowami, jakby weszli na strzelnicę. Zewsząd dochodziły pojękiwania wyprowadzanych bydląt. Tylko dwa jaśniejsze sektory były osobowe. W pozostałych czterech mieściły się krowy, świnie i sucha karma. Pociąg zatrzymał się na bocznicy. Z pierwszego kolorowego wagonu wysiadły trzy osoby. Z drugiego, tylko Koleś i Pastuch.
- Czy to jest to Winsum? – gruby odebrał podany plecak i rozglądał się po peronie.
- Jeśli to prawdziwy napis to chyba tak – Koleś wskazał ręką.
- Jeśli cokolwiek tu znajdziemy, to chyba algorytmy Pitagorasa… pewnie tu, ociemniały dochodził do swych odkryć – Pastuch miał przerażoną minę. A kiedy Koleś milczał, prawie niedosłyszalnie dodał – Mam nadzieję, że to jest miejsce, w którym mój cień odlepi się w końcu ode mnie…
Cisza.
Smród krowiego łajna roznosił się po okolicy. Paraliżował oczekujących na peronach, którzy obracali się, przysłaniając nosy. Był przenikliwy. Przechodził przez ogrodzenie, przylegające od północnej części wielkiej zagrody. Przeszli przez tory i szli wzdłuż peronu. Spod kół wydobywał się zapach przemielonej smoły i zaparzonych smarów.
Wyskoczyli na drobny piach. Dopiero teraz widzieli dokładnie, że wagony przewożące bydło były pomarańczowe.
- Czy oni nie mają tu samochodów?
- Dlaczego pytasz?
- Zobacz – gruby wskazał na mur budynku. Przy samej ścianie mieściły się metalowe stojaki w którym, stało kilkadziesiąt rowerów.
- Może tu nie dają prawa jazdy? – Koleś z politowaniem patrzył na jedną z kobiet z pełnymi siatkami, które wisząc na kierownicy, przechylały rower to na jedną, to na drugą stronę.