wtorek, 23 sierpnia 2011

Syn Bobera


Jakbym czuł, że opuszczam tę planetę. Nie silę się już, by chwycić wszystko w rozłożone ręce. Staram się, ale poszczególne rozdziały Syna Bobera prostują mój kręgosłup. Wypełniają płuca czymś, co stanowi mój życiodajny tlen od tak dawna. Kiedyś potrafiłem korzystać z ludzkiego powietrza. Moje uszy przetwarzały głosy na rozpoznawalną przestrzeń. Teraz to powoli zanika. Ukończyłem już dawno Syna… płynę do trzeciej części… dotarłem już do Ferro… wiem, że muszę zmienić oddech… tu wszystko parzy… wszystko!

niedziela, 21 sierpnia 2011

się wspaniale...

Przeszłość zapowiada się tak wspaniale.
Takie zwykłe dni. Nie mogę już przepraszać. Mam nadzieję, że po premierze „Cervus Elaphus” dojdę już do siebie. Wiem, obiecałem odpowiedzieć na maile. Bardzo się staram. Z tym tchem jest tak jak pisał Max. „Nie potrzebujesz go brać, ale mięśnie przepony wymuszą w obronie… we własnej obronie”. Zatem spróbujmy.